Tytuł - Dziewczyna z Neapolu
Oryginał - The Italian Girl
Seria -
Autor - Lucinda Riley
Wydawnictwo - Albatros
Tłumaczenie - Marzenna Rączkowska
Gatunek - literatura obyczajowa/romans
Ilość Stron - 512
Data Wydania - 5 kwiecień 2025
Moja Ocena - 9/10
Rosanna Menici, piękna włoszka, która zrobiła zawrotną karierę w jednej z najsłynniejszych oper świata, spisuje dla syna pamiętnik, by wyjaśnić trudne uczucie, jakie łączyło ją z jego ojcem. Rosanna poznała Roberta w 1966 roku, kiedy śpiewała na rodzinnej uroczystości. Tego dnia znalazła miłość i drogę, jaką potem potoczyło się jej życie. Za radą dużego starszego Roberta Rosanna zaczęła się uczyć śpiewu, by po latach zostać największa solistką La Scali. Kiedy jako dorosła kobieta przekroczyła próg mediolańskiej opery, musiała się zmierzyć nie tylko z presją wywieraną na artystów, ale też z trudnym charakterem Roberta, którego mimo lat nie przestała kochać. I choć pojawiła się szansa na odwzajemnienie jej uczucia, na drodze stanęła im przeszłość...
O powieściach spod pióra Lucindy Riley słyszałem wiele dobrego, aż sam postanowiłem się przekonać o co tyle krzyku. Czy mogło być dla mnie coś lepszego oprócz dobrego nazwiska i historii prosto z moich ukochanych Włoch? Chyba po raz pierwszy od dawna czułem wielka ekscytację przed lekturą, ale czy było warto?
Historia naszych bohaterów zaczyna się w Neapolu, ona skromna dziewczyna z dobrego domu, a on - wschodząca gwiazda opery. Czy tacy ludzie mają szansę na prawdziwą miłość? Wszak, uczucie nie wybiera, nieprawdaż?
" Jak najdłużej bądź dzieckiem, siostrzyczko. Dorosłość nie jest aż taka fajna, jak się wydaje. "
Muszę przyznać, że Riley przepięknie operuje piórem, czujemy te wszystkie emocje bohaterów, podejmujemy niemalże razem z nimi decyzje. Wsiąkamy w ten operowy świat, pełen intryg czy układów, a sieci są tak mocne, że czasami ciężko się z nich wyplątać. Sami bohaterowie są tutaj stworzeni od a do z, każdy ma swój unikalny charakter, swoje wady i zalety. Mimo iż sam nie wiem dużych relacji z rodzeństwem to super czytało mi się o miłości Rosanny i Luci, ich wsparcie i wiara w siebie od samego początku. Te ich wybory, często ukryte, ze względu na to co ludzie powiedzą. Skromna rodzina można by z rzec z prowincji, z Neapolu, oboje wkraczają w wielki mediolański świat La Scali i wydarzeń im towarzyszących. Cudownie było zachowanie Luci, starszego brata, jako takiego anioła stróża dla swojej siostry. Choć nie ukrywam, że trochę był niezrozumiały dla mnie jego wątek kościelny i chęć wstąpienia do seminarium. Sama praca charytatywna jest czymś pięknem, pełnym uznania, ale miałem trochę wrażenie, że autorka celowo chciała pewnie wątki utrudnić. Abi jako koleżanka ze szkoły również święci swoje sukcesy, może trochę później, ale ona po pewnych wybojach dostaje swoje "szczęście". Roberto od początku nie wzbudził mojej sympatii, ale to też pokazuje jak super został stworzony. Jest to też po części bohater tragiczny, poprzez swoje wybory tudzież charakter nie przewidujemy nigdy happy endu dla jego osoby. Od pierwszej chwili gdy Rosanna wyraziła miłosne uczucia w jego kierunku, to czekałem aż ta piękna bańka się rozbije.
Jedyne czego brakowało mi w tej powieści to przywiązania do miejsc, jakiegoś takiego opisu. Zwiedzamy świat - Londyn, Nowy York, Korsyka, Neapol i Mediolan, a prawie nic nie wiemy o tych miejscach poza ważniejszymi momentami. W jednej chwili przenosimy się z miasta do miasta, czujemy się w nich obco, choć wydawać by się mogło, że nasi bohaterowie czują się tam jak w domu.
" Doceniaj każdą sekundę swojego życia. Wykorzystaj w pełni każdy dzień, bo on już się nigdy nie powtórzy. "
Riley w "Dziewczynie w Neapolu" serwuje nam potężną dawkę emocji, przezywamy te miłosne uniesienia jak również rozstania oraz cierpienie. Praktycznie każdy nasz bohater musi przejść pewną drogę, ale czy na jej końcu zazna szczęścia? Rosanna nie jest idealną postacią, irytuje nas jej ta niewinność jak i pewna głupota i ułuda. Roberto jest raczej od samego początku do końca złem wcielonym, ale to najmocniej pociąga nas w nim. Bardzo dobrze czytało mi się tę powieść, myślę, że chętnie coś jeszcze od tej autorki przeczytam. Operowy świat La Scali był bardzo przyjemny spotkaniem, choć na pewnymi aspektami książki można byłoby popracować..