niedziela, 29 czerwca 2025

[32] BOOKS: Ostatnia Wielka Księżna - Bryn Turnbull

Tytuł - Ostatnia Wielka Księżna
Oryginał - The Last Grand Duchess
Seria - 
Autor - Bryn Turnbull
Wydawnictwo - Wydawnictwo Kobiece
Tłumaczenie - Edyta Świerczyńska
Gatunek - powieść historyczna
Ilość Stron - 400
Data Wydania - 1 września 2023
Moja Ocena - 8/10






"Ostatnia Wielka Księżna" oczami Olgi Romanowej ukazuje upadek cesarstwa rosyjskiego i tragiczną historię rodziny cara Mikołaja II. 
Wielka Księżna Olga Romanowa dojrzewa w obliczu odchodzących wielkich dynastii Europy. Nawet gdy w stolicy narastają niepokoje, jest zadowolona z życia w bezpiecznym miejscu, które rodzice zbudowali dla niej, jej trzech sióstr i brata. Rodzina mieszka w ukryciu z powodu złego stanu zdrowia matki i sekretnej przypadłości brata Aleksieja. Sytuacji nie poprawiają rosnące kontrowersje wokół mnicha Grigorija Rasputina, którego caryca obdarza zaufaniem.
"Ostatnia Wielka Księżna" to prawdziwa gratka dla fanów i fanek powieści historycznych, która od środka pokazuje losy rodziny Romanowów. 

    Bryn Turnbull opowiada nam historię Olgi Romanowej, wielkiej księżnej, córki cara Mikołaja II. Jest to fikcja historyczna, o samych różnicach historycznych możemy przeczytać w posłowie na koniec lektury. Widzimy jak na naszych oczach upada jedna z największych dynastii Europy - rodzina Romanowów. I choć wszyscy znamy historię ostatniego cara Rosji, to spojrzeć na tego człowieka - oczami jego własnej córki, jest to powieść tragiczna. Myślę, że nie tylko Rasputin się przyczynił do upadku Mikołaja, ale jednocześnie cała jego rodzina. 
    Olga Romanowa moim zdaniem jest nieszczęśliwą dziedziczką rodu -  od maleńkości zamknięta w Pałacu. Nie zna Moskwy, nie zna Petersburga czy całej Rosji. Większość życia spędza w czterech ścianach, nawet udziały na wieczorkach u ciotki w Piotrogrodze obnażają jej brak obycia w towarzystwie i ogólnej ogłady. Socjeta ją zjada. Jasne, wiemy, że jej brat - przyszły car Rosji - Aleksiej jest chory, co bardzo nieskutecznie próbuje ukryć władca kraju wraz z małżonką, ale zamykanie córek niczym więźniów nie jest dla mnie "dobrą decyzją". 
" Moja kochana dziewczynko, odwaga nie oznacza braku strachu - odparła. - Tylko stawianie czoła z godnością, temu co przynosi los. "
    Wraz z najstarszą córką Romanowów przechadzamy się po rosyjskich pałacach, pracujemy w szpitalu gdy wybucha wojna, widzimy abdykację cara Mikołaja II oraz wielką legendę, a może szarlatana - Rasputina. Przeżywamy też jej pierwsze miłostki, strach o brata aż do zejścia do piwnicy w Jekaterynburgu. Jednocześnie widzimy widzimy też ignorancję rodziny cara wobec zwykłych obywateli, córki Romanowów są zaskoczone przejeżdżając autem przez miasto i widząc protesty przeciw Rasputinowi, ich matce i nieudolnym rządami Mikołaja II. Jak to ładnie w jednym rozdziale podsumowuje Olga - oni są już minionym symbolem dawnych czasów, ich mit się kończy. Może gdyby zdecydowali się na wyjazd z kraju po abdykacji, to ich historia potoczyła się zupełnie inaczej. Myślę, że cudowne działanie ojca Grigorija na syna cara przynosiło pozytywne skutki dla rodziny, ale zupełnie odwrotne dla ich sytuacji politycznej w Rosji. O pijaństwie i rozwiązłym sposobie życia mnicha wie cały kraj, i praktycznie cały tego nie toleruje. Nawet dalsze kuzynostwo rodziny interweniuje w tej sprawie, ale Mikołaj II utrzymuje go na dworze dla swojego syna, ale cena, którą zapłacą potem wszyscy jest zdecydowanie zbyt wysoka. 
    Jednocześnie widać też te monstrum - machinę prowokacji, której poddaje się rodzina cara, gdy przykładowo odwiedzając miasta w kraju - są ludzie, cieszą się na ich widok, więc mit Cara Wielkiej Wszechrusi wiecznie żywy, skoro nas witają i się cieszą to jest super, a to, że po drodze cały kraj popada w ruinę i biedę, to lekki wypadek przy pracy, który można skorygować, żywy do ostatniego wystrzału z broni w Domu Ipatiewa. 

    "Ostatnia Wielka Księżna" jest dla mnie smutną historią, o kobiecie, która mogłaby mieć wszystko, ale jednocześnie trochę jakby nie miała niczego przez to, że tą kobietą właśnie jest. Nie zostanie carem Rosji, nie wyjdzie za ukochanego, tylko decyzja o małżeństwie zostanie podjęta wobec dobrego sojuszu. Ona nawet nie zna swojego kraju, zamknięta w czterech ścianach pałacu nie wie jak wygląda prawdziwe życie. Myślę, że dla fanów rodziny carskiej jak i historii Wielkiej Rosji będzie to ciekawa pozycja na wieczór przed snem. 

niedziela, 15 czerwca 2025

[31] BOOKS: Krew Wilka - Agnieszka Miela

Tytuł - Krew Wilka
Oryginał - Krew Wilka
Seria - Dzieci Starych Bogów
Autor - Agnieszka Miela
Wydawnictwo - Zysk i S-ka
Tłumaczenie - 
Gatunek - fantasy/sci-fi
Data Wydania - 5 marca 2024
Moja ocena - 7/10







Gorszy od milczenia bogów jest czas, gdy ponownie przemówią.
Ziemie Kerhalory pogrążają się w mroku. Karmazynowe Bractwo, ślepo posłuszne woli Jarlego nieświadomie realizuje jego plan, przyśpieszając moment uwolnienia się Fernira. Wystarczy jeszcze, by Żyjący w Przejściu pokierował odpowiednio mocą Ziaren Relenvel, a świat, który wszyscy tak dobrze znali, na zawsze odmieni swoje oblicze.
Aine i Bertam zmuszeni są ostatecznie zmierzyć się z przeznaczeniem, którego nici upletli dla nich Starzy Bogowie. Tym razem nie mogą już przed tym uciec, a za każdą z podjętych przez siebie decyzji przyjdzie im zapłacić najwyższą cenę. Jak wiele będą w stanie poświęcić, by zawalczyć o to, co dla nich najważniejsze? I jaką rolę odegra w tym Cathbad?  

     Trochę się obawiałem sięgając po trzeci i finałowy tom "Dzieci Starych Bogów", bo poprzednie tomy nie zachwyciły mnie zbytnio. Ciężko się trochę patrzy na polską fantastykę - jestem tutaj niepoprawnym optymistą i uważam, że jest wielki potencjał na dobre historie. Może to nie będzie ballada jak "Gra o Tron" czy "Władca Pierścieni", no ale jednak można byłby się czymś poszczycić. 

" Wszyscy mamy swoje demony, ale nie każdemu z nas dane jest się z nimi zmierzyć...Albo lepiej je poznać. "

    Agnieszka Miela zabiera nas po raz ostatni do Kerhalory by zakończyć historię Aine i Bertama oraz rozwikłać historię Ziaren Relenvel. I kurczę mam znów mieszane uczucia - sama otoczka, okładka prezentuje się naprawdę super. Krew Wielka jak dla mnie ma najlepsze obramowanie, ale czy to wystarczy? Finał trylogii zdecydowanie podtrzymuje horror i zamordyzm poprzedniczek - krwawe opisy tortur czy brutalności świata. Ja to kupuję. Serio. Takie lektury chce się czytać, i w tym Miela radzi sobie świetnie. Chcemy poznać dogłębnie ten świat. Niestety wciąż mam problem z bohaterami - nie tylko Aine i Bertam mnie momentami irytują czy nie rozumiem ich pobudek. Tak również cała tajemniczość Cathbada w pewnym momencie zaczęła mnie nudzić. Podtrzymywanie napięcia jest ważne, ale trzeba umieć to zrobić w dobrym i ciekawym guście. Zdecydowanie w tej części świeci postać - Jarly. Od początku jest to okropny bohater i autorka w żadnym momencie nie próbuje go tłumaczyć, że jest zły bo miał trudne dzieciństwo. On jest perfidnym kłamcą i sam się tym szczyci. Mu pasuje taka passa - on chce swoje plany i założenia dowieźć do końca, i jest święcie przekonany, że mu to się uda. Rzadko kiedy dostajemy tak jasno nakreślone złe postacie - nie jest nam go szkoda, nie współczujemy mu. Ba! Powiedziałbym czasami, że nawet mu kibicujemy. 
    Jedyne czego brakowało mi trochę w tej trylogii to takiego pełnego objawienia się kluczowych "Starych Bogów" - od początku jesteśmy świadomi ich wielkich mocy oraz istnienia, ale jednocześnie mam wrażenie, że gdzieś się gubi ta ich boskość. Fernir - nowy bóg, który podporządkowuje sobie Karmazynowe Bractwo oraz Kerhalorę, a o nich tylko słyszymy, że są wielcy, ale odeszli, może powrócą. Chciałbym przeczytać jakoś konkretną wersję ich istnienia, albo po prostu zgubiłem ten wątek...
" Czasami słowa nie są w ogóle potrzebne. Milczenie potrafi być równie wymowne. Cisza potrafi napełniać serca własnym szeptem. "

    Krew Wielka jest chyba najlepszą powieścią z całej trylogii - Dzieci Starych Bogów. Uważam, że jest to dość ciekawa, często krwawa historia, warta swojego poznania. Niestety czasami będzie nas nudzić, a droga bohaterów nie zawsze będzie dla nas jasna i klarowna. Aine i Bertama oraz całą paczkę ludzi z Nomander bardzo polubiłem, choć ten koniec nie dla każdego był dobry. Cieszę się, że polscy autorzy coraz częściej sięgają po fantastykę, i myślę, że warto ich wspierać, choć czasami ten pazur w historii by się przydał...