środa, 28 lutego 2018

[2] FILM: Kobiety Mafii - 2018

Tytuł - Kobiety Mafii
Oryginał - Kobiety Mafii
Reżyser - Patryk Vega
Produkcja - Polska
Obsada - Olga Bołądź, Agnieszka Dygant, Katarzyna Warnke, Aleksandra Popławska, Julia Wieniawa, Bogusław Linda, Piotr Stramowski, Sebastian Fabijański
Premiera -
* Polska - 22 luty 2018
* świat - 20 luty 2018
Gatunek - sensacyjny 
Czas Trwania - 2h 15min
Moja Ocena - 6/10









Bela, była funkcjonariuszka policji, dostaje od ABW zadanie rozpracowania szajki przestępczej handlującej narkotykami. Aby jej misja się powiodła, musi rozpocząć współpracę z mafią.   

     Z twórczością Patryka Vegi miałem przyjemność zapoznać się już wcześniej i muszę przyznać, że pasuje tu idealnie słowo 'kontrowersja'. Zeszłoroczny Botoks bardzo przypadł mi do gustu, jak więc wypada jego najnowsze, świeżutkie dzieło Kobiety Mafii? Sama produkcja nie wzbudziła u mnie wielkiej ciekawości, ale ostatecznie z przyjaciółką wybraliśmy się na ten film. Nie żałuję tej decyzji, ale nie jest to dzieło, które polecę znajomym. Światem rządzą gangsterzy, a nimi kobiety. Ileż prawdy jest w tym zdaniu.
    Vega przedstawia nam dość prostą i przewidywalną historię. Próżno szukać tu drugiego dna, wszystkie karty są odsłonięte, a jeśli nie to widz jest w stanie domyślić się co będzie dalej. Postacie są przedstawione wiarygodnie, a w szczególności pani od futra (kto oglądał ten wie, a ktoś może się dowie). Sama fabuła ciągle gna do przodu, ale na tyle spokojnym tempem, że widz jest w stanie wszystko ogarnąć i zrozumieć. Nie brakuje nam oczywiście rzucania mięsem oraz ostrych scen sexu, które w moim odczuciu zajmują zdecydowanie za dużą część produkcji. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko, ale nie po to wybrałem się na film sensacyjny by oglądać co chwilę tego typu momenty. Jest ich zdecydowanie za dużo w Kobietach Mafii. Choć kontrowersja wzbudza wbrew pozorom duże zainteresowanie i być może reżyserowi właśnie o to chodziło. Znów otrzymujemy śmieszne, choć jak na mój gust momentami żałosne sceny komediowe. Oczywiście te wątki swoją rolę spełniły, rozbawiły, ale nie zrobiły tego w dobrym guście. Z drugiej strony wielkim plusem jest fakt, że oprócz wątku głównego każdy z bohaterów ma swoje pięć minut, jego historia nie jest za krótka, ale w sam raz. Jak można się domyślić i tak triumfują kobiety, ale jakim kosztem. Ciągle zadaje sobie pytanie czy pewne wątki musiały się tak skończyć, czy było może dla nich inne wyjście. Vega tworzy to swoim gustem i tutaj nie mam mu zupełnie nic do zarzucenia.
     Ostatecznie film da się przeżyć kończąc rozbawionemu bądź zażenowanemu. Sama końcówka mówi nam, że w przyszłości doczekamy się kolejnej część opowiadającej perypetie żon gangsterów. Kobiety Mafii określiłbym raczej jakoś dość dobrą produkcję, bez większego zachwytu. Można obejrzeć wolnym wieczorem gdy człowiek nie znajdzie nic lepszego. Pomysł był ciekawy, ale wykonanie nie do końca dopracowane. Jestem tylko ciekaw czy Vega zrobi z tego kolejną trylogię, coś większego, jak więc potoczą się losy Kobiet Mafii?

sobota, 24 lutego 2018

[1] BOOKS: Ja, Inkwizytor. Młot na Czarownice - Jacek Piekara

Tytuł - Ja, Inkwizytor. Młot Na Czarownice
Seria - Cykl Inkwizytorski
Autor - Jacek Piekara
Wydawnictwo - Fabryka Słów
Tłumaczenie - 
Gatunek - fantasy
Data Wydania - 2015
Moja Ocena - 8/10















Oto on - Inkwizytor i Sługa Boży
Człowiek Głębokiej Wiary.
Minęło tysiąc pięćset lat, od kiedy Jezus zszedł z krzyża, utopił we krwi Jerozolimę i zdobył Rzym.
Światem rządzą inkwizytorzy.
Starcia z wiedźmami, demonami, często gorszymi od nich heretykami i bluźniercami oraz złowrogą potęgą, która rodzi się w Watykanie.
Czy do przetrwania wystarczy żarliwa wiara, stalowe nerwy i ostry niczym brzytwa umysł?
Zwątpienie? Nie jest rzeczą ludzką...
jest dziełem Szatana. Wątpisz?
Już jesteś zgubiony. 
 

     Młot Na Czarownice to już ósmy tom przygód inkwizytora Mordimera Madderdina inkwizytora jego ekscelencji Biskupa Hez-hezronu. Powieść zawiera pięć bardzo luźno powiązanych ze sobą opowiadań, choć raczej odpowiednim będzie, że historie są dość ogólnikowo związane ze sobą. Już na wstępie muszę przyznać, że styl pana Piekary w Cyklu Inkwizytorskim spodobał się na maxa dopiero w paru poprzednich tomach tej serii. Wcześniej byłem specyficznie nastawiony wobec jego twórczości, ale dopiero w Kościanym Galeonie zdałem sobie sprawię, że jednak lubię tego naszego Mordimera oraz jego szalone przygody.

" Dobro wygrywa tylko wtedy, kiedy ma szczęście, by służyły mu takie skurwysyny jak ja. " 
     Piekara funduje nam podróż poprzez różne części stworzonego przez siebie świata, stylizowanego na średniowieczną Europę. Nasz ukochany inkwizytor wraz z swoimi sługami przeżywa ciekawe przygody, jednocześnie będąc wplątanym w wielką intrygę. Oczywiście udaje mu się ujść z życiem, gdyż nikt o zdrowych zmysłach nie zabija głównego bohatera w środku tomu czy większej sagi. Młot Na Czarownice pokazuje nam jak niebezpieczny, ale jednocześnie wciąż dowcipny i ciekawski jest Madderdin. Kiedy większość osób jego pokroju pewnie by dała sobie spokój z pewnymi zadaniami, on pieczołowicie je wykonuje nie bacząc na konsekwencje. Ma zresztą przy sobie cudowną obstawę - Kostucha oraz Bliźniaków, którzy choć przerażają to jednocześnie śmieszą zachowaniem czytelnika. Tematyka wciąż pozostaje ta sama dla całego cyklu - na świecie szerzy się herezja i czarnoksięstwo, a nasz uniżony sługa (jak zwykł się nazywać bohater) pędzi by rozpalić gorliwą chrześcijańską wiarę w serach niewiężących. Przyznam się, że wciąż ujmuje mnie pomysł stworzenia świata jakoby Jezus zszedł z krzyża, zabił swych oprawców i utopił we krwi Jerozolimę. Lubuje się w alternatywnych wizjach świata, więc bardzo duży plus dla pana Jacka za ten pomysł.
    To co najbardziej ujęło mnie w tym tomie to fakt, że w pewnym momencie mamy wrażenie, że stoimy obok bohaterów i wraz z nimi przeżywamy te przygody. Opisy są bardzo dokładne, czasami aż zanadto, choć ja osobiście bardzo uwielbiam gdy świat jest przedstawiony bardzo dokładnie. Autor nie szczędzi nam opisów miast, wizerunku bohaterów czy przesłuchań bądź tortur. Prawdą jest również, że Piekara pisze dość specyficznym językiem, który nie każdemu przypadnie do gustu, stąd być może jest aż tyle zróżnicowanych opinii o twórczości tego autora. Dużym plusem jest dla mnie również okładka, przyznam, że nowe wydania Cyklu Inkwizytorskiego to istny majstersztyk, co sprawia, że z pełną gracją prezentuje się na półce.
" O wiele większą wagę przykładam do dowodów ze świadków i rzeczy, bo
jeśli przesłuchujący zechce, przesłuchiwany przyzna się nawet do tego, że jest zielonym
osłem w pomarańczowe ciapki."
       Młot Na Czarownice to już ósma część sagi o Mordimerze Madderdinie. W pewnym momencie historia może nam się trochę dłużyć i czytelnik chce już to skończyć. Jednak byłem dość zdziwiony jak dowiedziałem się, że Piekara pracuje nad kolejnym tomem tejże serii. Mam wrażenie, że trochę robi się z tego tasiemiec, ale z szacunku dla kochanego Mordimera jestem w stanie znieść go jeszcze trochę, oby nie za długo.
     Słowem podsumowania to kolejna świetna powieść, która mi się wreszcie spodobała. Choć niewątpliwie uniwersum inkwizytorów może się toczyć trochę za długo, a jak dobrze wiemy co za dużo to nie zdrowo. Jednak postać głównego bohatera, ciekawa wizja alternatywnej rzeczywistości sprawia, że można przymknąć oko za ilość tomów. Jedyne czego tutaj mi brakuje przy tak dużej sadze to brak konkretnego połączenia z poprzednimi częściami, bo te ogólnikowe niezbyt mnie zadowala. Mimo wszystko cieszę się, że Mordimer dał mi się znowu polubić i mam nadzieję, że kolejne kolejne przygody będą równie ciekawe i śmieszne.