sobota, 24 lutego 2018

[1] BOOKS: Ja, Inkwizytor. Młot na Czarownice - Jacek Piekara

Tytuł - Ja, Inkwizytor. Młot Na Czarownice
Seria - Cykl Inkwizytorski
Autor - Jacek Piekara
Wydawnictwo - Fabryka Słów
Tłumaczenie - 
Gatunek - fantasy
Data Wydania - 2015
Moja Ocena - 8/10















Oto on - Inkwizytor i Sługa Boży
Człowiek Głębokiej Wiary.
Minęło tysiąc pięćset lat, od kiedy Jezus zszedł z krzyża, utopił we krwi Jerozolimę i zdobył Rzym.
Światem rządzą inkwizytorzy.
Starcia z wiedźmami, demonami, często gorszymi od nich heretykami i bluźniercami oraz złowrogą potęgą, która rodzi się w Watykanie.
Czy do przetrwania wystarczy żarliwa wiara, stalowe nerwy i ostry niczym brzytwa umysł?
Zwątpienie? Nie jest rzeczą ludzką...
jest dziełem Szatana. Wątpisz?
Już jesteś zgubiony. 
 

     Młot Na Czarownice to już ósmy tom przygód inkwizytora Mordimera Madderdina inkwizytora jego ekscelencji Biskupa Hez-hezronu. Powieść zawiera pięć bardzo luźno powiązanych ze sobą opowiadań, choć raczej odpowiednim będzie, że historie są dość ogólnikowo związane ze sobą. Już na wstępie muszę przyznać, że styl pana Piekary w Cyklu Inkwizytorskim spodobał się na maxa dopiero w paru poprzednich tomach tej serii. Wcześniej byłem specyficznie nastawiony wobec jego twórczości, ale dopiero w Kościanym Galeonie zdałem sobie sprawię, że jednak lubię tego naszego Mordimera oraz jego szalone przygody.

" Dobro wygrywa tylko wtedy, kiedy ma szczęście, by służyły mu takie skurwysyny jak ja. " 
     Piekara funduje nam podróż poprzez różne części stworzonego przez siebie świata, stylizowanego na średniowieczną Europę. Nasz ukochany inkwizytor wraz z swoimi sługami przeżywa ciekawe przygody, jednocześnie będąc wplątanym w wielką intrygę. Oczywiście udaje mu się ujść z życiem, gdyż nikt o zdrowych zmysłach nie zabija głównego bohatera w środku tomu czy większej sagi. Młot Na Czarownice pokazuje nam jak niebezpieczny, ale jednocześnie wciąż dowcipny i ciekawski jest Madderdin. Kiedy większość osób jego pokroju pewnie by dała sobie spokój z pewnymi zadaniami, on pieczołowicie je wykonuje nie bacząc na konsekwencje. Ma zresztą przy sobie cudowną obstawę - Kostucha oraz Bliźniaków, którzy choć przerażają to jednocześnie śmieszą zachowaniem czytelnika. Tematyka wciąż pozostaje ta sama dla całego cyklu - na świecie szerzy się herezja i czarnoksięstwo, a nasz uniżony sługa (jak zwykł się nazywać bohater) pędzi by rozpalić gorliwą chrześcijańską wiarę w serach niewiężących. Przyznam się, że wciąż ujmuje mnie pomysł stworzenia świata jakoby Jezus zszedł z krzyża, zabił swych oprawców i utopił we krwi Jerozolimę. Lubuje się w alternatywnych wizjach świata, więc bardzo duży plus dla pana Jacka za ten pomysł.
    To co najbardziej ujęło mnie w tym tomie to fakt, że w pewnym momencie mamy wrażenie, że stoimy obok bohaterów i wraz z nimi przeżywamy te przygody. Opisy są bardzo dokładne, czasami aż zanadto, choć ja osobiście bardzo uwielbiam gdy świat jest przedstawiony bardzo dokładnie. Autor nie szczędzi nam opisów miast, wizerunku bohaterów czy przesłuchań bądź tortur. Prawdą jest również, że Piekara pisze dość specyficznym językiem, który nie każdemu przypadnie do gustu, stąd być może jest aż tyle zróżnicowanych opinii o twórczości tego autora. Dużym plusem jest dla mnie również okładka, przyznam, że nowe wydania Cyklu Inkwizytorskiego to istny majstersztyk, co sprawia, że z pełną gracją prezentuje się na półce.
" O wiele większą wagę przykładam do dowodów ze świadków i rzeczy, bo
jeśli przesłuchujący zechce, przesłuchiwany przyzna się nawet do tego, że jest zielonym
osłem w pomarańczowe ciapki."
       Młot Na Czarownice to już ósma część sagi o Mordimerze Madderdinie. W pewnym momencie historia może nam się trochę dłużyć i czytelnik chce już to skończyć. Jednak byłem dość zdziwiony jak dowiedziałem się, że Piekara pracuje nad kolejnym tomem tejże serii. Mam wrażenie, że trochę robi się z tego tasiemiec, ale z szacunku dla kochanego Mordimera jestem w stanie znieść go jeszcze trochę, oby nie za długo.
     Słowem podsumowania to kolejna świetna powieść, która mi się wreszcie spodobała. Choć niewątpliwie uniwersum inkwizytorów może się toczyć trochę za długo, a jak dobrze wiemy co za dużo to nie zdrowo. Jednak postać głównego bohatera, ciekawa wizja alternatywnej rzeczywistości sprawia, że można przymknąć oko za ilość tomów. Jedyne czego tutaj mi brakuje przy tak dużej sadze to brak konkretnego połączenia z poprzednimi częściami, bo te ogólnikowe niezbyt mnie zadowala. Mimo wszystko cieszę się, że Mordimer dał mi się znowu polubić i mam nadzieję, że kolejne kolejne przygody będą równie ciekawe i śmieszne.

2 komentarze:

  1. Przyznaję się, że nie słyszałam ani o tej książce, ani o cyklu do którego należy, ani o autorze.
    Nie wiem jednak, czy rozpocznę swoją przygodę z tym panem, pomimo tego, że polecasz, bo cóż...ta alternatywna wizja rzeczywistości-Jezus zszedł z krzyża, zabił oprawców i cała Jerozolima jest we krwi-niezbyt mi się podoba. Kiedy to czytam, buntuje się moje wnętrze. Nic na to nie poradzę...

    Bardzo przyjemna recenzja!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo nie po kolei czytałam "Cykl Inkwizytorski", nie wszystkie też tomy przeczytałam. Kiedyś zabiorę się za to w sposób bardziej zorganizoway, ale chyba zaczekam, aż Piekara skończy już wydawać kolejne tomy. Mimo całej sympatii dla jego twórczości, lubię wiedzieć ile mam do przeczytania i czy na pewno chcę się tego podjąć :D

    OdpowiedzUsuń