Tytuł - Kraven. Łowca
Oryginał - Kraven The Hunter
Reżyser - J.C. Chandor
Produkcja - USA
Obsada - Aaron Taylor-Johnson, Ariana DeBose, Fred Hechinger, Alessandro Nivola, Christopher Abbott, Russel Crowe
Premiera:
* Polska - 13 grudzień 2024
* światowa - 11 grudzień 2024
Gatunek - akcja/sci-fi
Czas Trwania - 2h 7min
Moja Ocena - 8/10
"Kraven. Łowca" to pełna akcji historia o tym, jak i dlaczego powstał jeden z najbardziej kultowych złoczyńców Marvela. Aron Taylor-Johnson wciela się w Kravena, mężczyznę, którego skomplikowana relacja z bezwzględnym ojcem, Nikolaiem Kravinoffem, kieruje go na ścieżkę zemsty z brutalnymi konsekwencjami, motywując go do zostania nie tylko największym łowcą na świecie, ale także jednym z najbardziej przerażających.
Przyznam się szczerze, że widząc zwiastun filmu nie łączyłem Kravena z Marvelem - wszelcy fani proszę o wybaczenie. Niemniej jednak gdy tylko brat pokazał mi zwiastun tego filmu, wiedziałem, że muszę to zobaczyć. To są totalnie moje klimaty, a Kraven jest bohaterem, który interesuje nas bardzo.
Aaron Taylor-Johnson gra w tym filmie pierwsze skrzypce i nawet takie nazwisko jak Crowe, nie jest w stanie mu w niczym zaszkodzić. To jest jego film od samego początku do końca. Podobał mi się również fakt, że mimo iż to film z serii Marvela, nie mamy tu mnogości super walk z nowym sprzętem. Łowca zaatakowany przez lwa i pewna pomoc od Calypso w ich dzieciństwie. Od samego początku wiemy, że ta dwójka jeszcze się kiedyś spotka. Sergei i Dimitri Kravinoffowie wychowują się bez matki, nie wiemy co się z nią stało, ale wiemy, że mają apodyktycznego ojca - dziedzica rodu. W pewnym momencie Sergei decyduje się odejść od rodziny i rozpocząć swoje życie jak Łowca. Piękne tereny Islandii mające przedstawiać tereny Rosji i dawnych miejsc, gdzie żyła ich matka - tam Kraven zakłada swoje gniazdo, z którego wybywa żeby polować. Mimo iż opuścił rodzinny dom, wciąż widuje się swojego brata i właśnie dlatego ta jedna wizyta na urodziny Dimitriego napędza naszą fabułę do dalszej, jakbym to określił, pracy. Wątki są otwierane powoli, tak naprawdę widzowie są w stanie je przewidzieć albo się domyślić, ale to w żadnym stopniu nie ujmuje produkcji. Ja lubię kiedy akcja toczy się cały czas, bez zbędnych przerywników, albo takich które psują cały zamysł filmu. Sergei i Calypso zaczynają współpracę by uratować młodszego Kravinoffa, co w finalne filmu zaczyna nas zastanawiać, czy to na pewno był dobry pomysł - sama końcówka jest według mnie idealną zapowiedzią drugiej części, gdy pokazany jest nam nowy bohater, choć podobno Sony na ten monet oficjalnie nie potwierdził chęci pracy, wedle zapowiedzi druga część Kravena ma powstać, a ja na pewno chętnie ją zobaczę.
Kraven. Łowca nie jest do końca idealnym filmem, interesuje mnie bardzo postać Calypso i jej rodziny. Skąd posiadali takie "leki", które pomogły młodemu Kravinoffowi, na to odpowiedzi nie ma. Niemniej jednak mimo dwugodzinnego seansu widz się nie nudzi, przemierzamy Europę wraz z bohaterami, od wielkiego Londynu po rosyjska dzicz. Taylor-Johnson prowadzi ten film od pierwszej sekundy i bardzo dobrze mu to wychodzi. Jest to trochę inny Marvel, ale historia sama w sobie ma sens i mimo wielu negatywnych opinii nie uważam, że nie warto zobaczyć naszego Łowcy w akcji..